czwartek, 4 lutego 2016

Piękno boli



Pamiętam jak byłam mała , zawsze miałam straszne kołtuny na głowie. Kiedy mama mi je rozczesywała , słysząc jak krzyczę w niebogłosy mówiła " piękno boli". Na przestrzeni lat obraz piękna się zmieniał. Raz była pożądana większa sylwetka, a raz kościotrup. Raz małe stópki, później długie szyje czy wąska talia. Wszyscy chcieliśmy się dostosować aby nie odstawać od grupy. Przeglądając okładki kolorowych magazynów widzimy zretuszowane modelki ale i tak sobie wmawiamy że możemy tak wyglądać. Dążymy do wyznaczonego przez nas wizji piękna nie patrząc jakie poniesiemy przy tym koszty. Nie chodzi tutaj tylko o kwestie pieniężne , ale głównie zdrowotne. Cierpimy aby być szczęśliwymi, a gdy już jesteśmy szczęśliwe dalej cierpimy. Czy warto tak się niszczyć ? Czy warto tak cierpieć ?

                  Lalka Barbie- każda z nas miała chociaż jedną. Czesałyśmy je, ubierałyśmy, czasem malowałyśmy. Ten widok stał się naszym ideałem : duży biust, chude nogi, bardzo wąska talia ... prawda jest taka, że gdyby wszystkie kobiety tak wyglądały to żadna nie  mogłyby chodzić , gdyż figura byłaby całkowicie nieproporcjonalna. Niektórzy wzięli sobie to wyobrażenie piękna mocno do siebie. Valeria Lukyanova - zrobiła międzynarodowa karierę udając żywą lalkę Barbie . Przeszła ona aż 13 operacji plastycznych . Kiedy pierwszy raz ją ujrzałam nie skojarzyła mi się z Barbie lecz z przybyszem z kosmosu. Wielkie niebieskie oczy, porcelanowa twarz, nieproporcjonalnie wąska talia i chude nogi. Sprawiała wrażenie jakby jedno dotknięcie mogło ją połamać. "Na moje oko Valeria miała operację nosa, kości policzkowych i brody. Zmieniono jej także piersi. Widać od razu, że to sztuczne silikonowe balony. Usunięto jej także żebra, aby talia była bardziej wcięta" – ocenia chirurg w rozmowie z magazynem People. Doliczmy do tego drakońską dietę , pieniądze wydane na kosmetyki, godziny w łazience aby nałożyć makijaż oraz specjalne szkła kontaktowe optycznie powiększające oczy. Kolejną taką osobą jest Justin Jedlica - 32- letni żywy Ken. Jak sam mówi jego marzeniem jest zostanie żywą rzeźbą. Do tego czasu przeszedł od 90 do 100 operacji plastycznych. Mężczyzna opowiedział o swoim hobby i pasji w programie "The Doctors" :"Operacje plastyczne interesowały mnie od zawsze, wynikają z mojej kreatywności (…) Przeszedłem m.in. pięć operacji nosa, zabiegi korekty kości twarzy i powiększania pośladków i bicepsów (…) Zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak, jednak chętnie je podejmuję, nie wierzę, że cokolwiek wartościowego w życiu przychodzi bez ryzyka." . W obecnych czasach wszelkie modyfikacje swojego ciałą sa dozwolone. Możemy je zmieniać jak tylko chcemy lecz w niektórych ekstremalnych przypadkach stają się wręcz obsesją , a co za tym idzie ból zarówno fizyczny jak i psychiczny. Pamiętam jak miałam chirurgicznie wyrywaną ósemkę i dochodziłam po tym do siebie przez cały tydzień łykając co chwile tabletki przeciwbólowe. Marzyłam aby ból się skończył i powtarzałam w duchu że nigdy więcej nic takiego nie zrobię. Osobiście nie wyobrażam sobie co muszą czuć ludzie po operacji plastycznej. Nie dość że towarzyszy temu wielki ból ale trwa on zdecydowanie dłużej niż ten po usuwaniu zęba. Kiedy zapytano Justina czy wyczerpał swój limit operacji plastycznych odpowiada:"Dlaczego nie miałbym robić tego, co jest moją pasją i hobby? Nadal będę się zmienił. To jak dekorowanie domu. Twój dom zmienia się z tobą. Mój ideał piękna zmienił się od kiedy miałem 18 lat i przeszedłem pierwszą operację (…) To jak prosić Picasso, żeby przestał malować!". Łącznie na zmiane swojego wyglądu wydał ok. 100 tys dolarów. Kiedy rano siadam do śniadania i porannej kawy , zawsze włączam telewizor. Akurat wtedy leci na kanale TLC program " Klinika ostatniej szansy" w którym widzimy konsekwencje nieudanych operacji plastycznych i zabiegów upiększających. 43- letnia Alison chciała powiększyć sobie piersi . Spodziewała się oszołamiającego efektu , jednak operacja pociągnęła za sobą szereg komplikacji w efekcie została zniekształcona klatka piersiowa pacjentki. 49-letnia Fiyon poddała się zabiegowi wypełnienia zmarszczek która się nie powiodła przez co twarz kobiety szpecą twarde grudki. Wiemy , że każda operacja niesie za sobą ryzyko, a jednak się na nie decydujemy. Oczywiście istnieją sytuacje kiedy operacja plastyczna jest konieczna , lecz niestety w większości przypadków chcemy się po prostu upiększyć aby upodobnić się do obowiązującego kanonu piękna. Takie operacje nie ograniczają się tylko do upiększania. Istnieje coś takiego jak dobrowolna amputacja. Pamiętam jak w wieku 16 lat oglądałam dokument w telewizji o facecie który za wszelką cenę chciał pozbyć się swojej nogi. Skąd taki pomysł? Jak był mały zobaczył na ulicy weterana wojennego który chodził o kulach i właśnie nie miał jednej nogi. Ten obraz tak się zakorzenił w jego podświadomości, że czuł iż ta noga którą ma tak naprawdę nie jest jego, że jest obca, kompletnie nie na miejscu, jak piąte koło u wozu. Założył rodzinę, wiódł spokojne życie lecz to przekonanie dalej w nim tkwiło. Na samym końcu zobaczyłam jak jedzie do Tajlandii i poddaje się zabiegowi amputacji. Czemu aż tak daleko jechał ? Bo żaden normalny lekarz nie chciał się tego podjąć. Ludzie poddają się przeróżnym bolesnym modyfikacjom ciała. Sama mam tatuaż, ale celowe amputacje zawsze pozostaną dla mnie najdziwniejszą formą wyrażania samego siebie. Każda modyfikacja niesie za sobą ból lecz tylko amputacja niesie za sobą upośledzenie do końca życia. Minęło już 5 lat od tamtego czasu , a ja nadal nie mogę tego zrozumieć lub po prostu nie chcę.





                        Ból w dążeniu do ideału nie ogranicza się do samych operacji plastycznych. Aniołki Victoria's Secret to prawdopodobnie najbardziej pożądane kobiety na świecie. Są utożsamiane z ideałami i ciężko wyobrazić sobie posiadaczkę lepszej sylwetki niż Alessandra Ambrosio, Adriana Lima czy Candice Swanepoel. Co tak naprawdę trzeba przejść, żeby osiągnąć ten perfekcyjny cel? Bądźmy szczerzy , że takie ciało jest marzeniem każdej dziewczyny, lecz nie każda z nas ma tyle siły w dążeniu do celu. Każdego dnia mają mordercze treningi z trenerem , a wracając do domu dalej ćwiczą. Celem każdej modelki jest redukcja tkanki tłuszczowej do 18 %. Dla porównania zdrowa, aktywna fizycznie kobieta ma około 21–24 proc. Oczywiście nie ogranicza się to tylko aktywności fizycznej. Modelki przed pokazem jedzą tylko waciki nasączone zagęszczonym sokiem lub wersja brutalniejsza - tylko wodą. W żołądku waciki zaczynają pęcznieć dzięki czemu zapychają żołądek. Wielokrotnie czytałam na forach dyskusyjnych , że dobra głodówka nigdy nie zaszkodzi. Pełno diet cud. Ostatnio trafiłam na wpis pewnej Pani która oświadczyłą że przez cały tydzień będzie jadła tylko kefir gdyż dzięki temu schudnie 5 kg w tydzień oraz to oczyści jej organizm z toksyn. Potem widzimy na wybiegach wychudzone, blade już nawet nie kobiety lecz wieszaki na które są nałożone ubrania. Wystające obojczyki, wyraźne łopatki , a uda tej samej grubości co ręce. W 1917 roku magazyn Vouge zamieścił zdjęcie krągłej kobiety z lekko widocznym brzuszkiem, pokaźnym biustem i wyraźną pupą z podpisem " idealne ciało". Wielokrotnie pytałam się kolegów jakie kobiety lubią. Każdy odpowiadał że " kobietę trzeba mieć za co złapać". Dążenie do tak wychudzonej sylwetki bardzo często prowadzi do anoreksji i depresji. Jakie są tego następstwa ?  Utrata tkanki tłuszczowej, a także zmniejszenie masy mięśniowej, obniżenie poziomu hormonów tarczycy (odpowiedzialnych m.in. za metabolizm oraz gospodarkę wapniowo-fosforanową),  hipotermia (temperatura ciała utrzymująca się na poziomie poniżej 36 st. C),  zmniejszenie częstości oddechu (oddechowe wyrównanie pH krwi, która w przebiegu anoreksji nabiera odczynu zasadowego) ,  kruchość, łamliwość, a następnie wypadanie włosów, wysuszenie i zmniejszenie elastyczności skóry, na skutek niedoboru minerałów następuje osłabienie zębów i dziąseł. Czy warto tak się męczyć dla widzenia w lustrze wieszaka? Parę miesięcy temu ruszyła kampania reklamowa z Anją Rubik w roli głównej. Stała na zdjęciach w za dużym o kilka rozmiarów swetrze , lecz nie to było uderzające tylko to jak byłą chuda. Ktoś później przerobił to zdjęcie i wkleił w tle zdjęcie ludzi z obozu koncentracyjnego. Co jest najstraszniejsze była tak wychudzona jak oni. Pierwszy odruch - śmiech. Kolejny hejter wykonał dobrą robotę. Później - przerażenie. Do jakiego stanu musimy się doprowadzić aby czuć się pięknie ? Do stanu więźnia z obozu koncentracyjnego.


                     Są bardziej i mniej bolesne modyfikacje. Do tych bardziej bolesnych na pewno należy zaliczyć skaryfikację. Ten rodzaj cielesnej modyfikacji jest już całkiem popularny, a zabiegi skaryfikacji wykonywane są w każdym szanującym się studiu piercingu i tatuowania. Skaryfikacja to najprościej mówiąc zdzieranie, wypalanie lub zdrapywanie fragmentów skóry. Rana z czasem zabliźni się i pozostawi po sobie mniej lub bardziej wyraźną pamiątkę. Skaryfikacja nie jest oczywiście wymysłem naszych czasów, np. australijscy wojownicy okaleczali się na znak odniesionego zwycięstwa w potyczce z przeciwnikiem.
Szybkość gojenia oraz ślad pozostałe po ranie zależy od indywidualnych cech organizmu i odpowiedniego traktowania okaleczonego miejsca. W Polsce jakiś czas temu zrobiło się o tym głośno. Młody chłopak chciał być jak jego idol Popek i okaleczył sobie twarz. Istnieją piękne wzory skaryfikacji. Wzory kwiatowe czy mandale , ale młody Karol zrobił sobie trzy szramy na twarzy czym okaleczył i napiętnował się do końca życia. Mnie samą osobiście fascynują tatuaże ale na pewno nigdy nie zrobiłabym go sobie na twarzy. Ludzie pierwsze co widzą to nasza twarz i tylko raz możemy zrobić dobre pierwsze wrażenie. Jeśli chcemy w przyszłości dostać dobrą pracę, musimy przyzwoicie wyglądać, a ze szramami na twarzy raczej nas nie przyjmą do pracy w banku czy w biurze. 


                                      Nie jest to jedyna modyfikacja która pochodzi z kart historii. Podczas gdy na całym świecie dziewczynkom owijano stopy, by było im ciepło i wygodnie w twardych butach, w Chinach bandażowano je w imię piękna i tradycji. Matki decydowały się na zabieg, gdyż małe stopy córek zwiększały szansę na dobre zamążpójście. Przez wieki żaden dobrze urodzony Chińczyk nie wziąłby sobie za żonę kobiety o zwykłych stopach. Ze względu na awans społeczny, jaki mogła zapewnić nawet mniej zamożnym kobietom, dworską modę szybko podchwyciły warstwy średnie. Wszystko przez to, że w Państwie Środka powszechna była poligamia, pozwalająca mężczyźnie na posiadanie tylu kobiet, na ile było go stać. I nawet jeśli pierwsza żona pochodziła zazwyczaj z równej mu warstwy społecznej, to już konkubiny mogły pochodzić z nizin społecznych. Jeśli jednak urodziły synów, mogły uzyskać status kolejnej żony. Dobra matka stosowała się zatem do przysłowia chińskiego „jeśli dbasz o syna, pilnuj, by się przykładał do nauki; jeśli dbasz o córkę, nie pobłażaj jej ze stopami”. Zachowały się różne opisy przebiegu procesu krępowania stóp, pozwalające zrekonstruować pokrótce przebieg procedury. Najpierw dziewczynkom (między 4 a 7 rokiem życia) pobłażano i pozwalano jeść słodycze oraz bawić się do woli. Czas beztroski kończył się w dniu pierwszego zabiegu, kiedy po złożeniu ofiary duchom, masażu i wymoczeniu stóp w gorącej ziołowej kąpieli matka obwiązywała bandażem kostkę dziewczynki, zaczepiała nim o cztery małe palce i mocno naciągała bandaż, okręcając go wokół pięty. Palce maksymalnie zawijały się pod spód, a niektóre ze źródeł wspominają, że wręcz łamano kości. Na koniec obwiązywano bardzo ściśle stopę mokrym jedwabiem (który wysychając, jeszcze się dodatkowo kurczył) i wkładano buciki. Zabieg powtarzano co kilka dni.Cały proces trwał kilka lat i był niezwykle bolesny. Jeśli nie dbano o higienę stóp – nie myto ich, nie zmieniano bandaży, zapominano o pedikiurze – dochodziło do infekcji, wynikających chociażby z tego, że w ciało wbijały się rosnące paznokcie. W skrajnych przypadkach dochodziło nawet do gangreny i sepsy (szacuje się, że umierało około 10% dziewczynek). Niezależnie jednak od higieny, niektóre mięśnie z czasem zanikały, a stopy częściowo obumierały. Jak wielkie cierpienie towarzyszyło Chinkom, najlepiej mówi przysłowie „każda para zabandażowanych stóp kosztuje kobietę morze łez”. Obecnie trudno jest nam uwierzyć w takie praktyki. Gdyby się to działo w dzisiejszych czasach od razu zainteresowałyby się tym organizacjie obrony praw człowieka. Nikt ich nie pytał o zdanie, a one nie mogły się przeciwstawić. Z jednej strony można by myśleć , że w końcu była taka moda i mogły wyrażać na to zgodę. Dorosłe kobiety owszem, ale małe dziewczynki napewno były do tego zmuszane. Raczej trudno jest mi sobie wyobrazić 5-cio letnią Chinkę która z uśmiechem na ustach znosi łamanie kości i prosi o jeszcze. Było to prawdziwe barbarzyństwo w imię piękna i znalezienia bogatego męża.


Mniej okrutnym sposobem na polepszenie urody lecz równie inwazyjnym mogą być kobiety o długich szyjach . Należą do jednej z grup plemienia Karenów - Padaung, które zamieszkuje wschodnie tereny Birmy, graniczące z Tajlandią. Padaung w większości wyznają animizm i buddyzm, jedna trzecia to chrześcijanie. Przez swoich sąsiadów, zwani są długoszyimi Karenami. Pierwsze obręcze zakłada się dziewczynkom już, gdy kończą pięć lat. Najszybciej szyja wydłuża się bowiem wówczas, gdy dziecko rozwija się a zatem rośnie. Co kilka lat dokłada się jej następne. Dojrzała kobieta sama może zdecydować, czy chce kontynuować tradycję. Zwykle decydują się na to, bo bycie „kobietą-żyrafą” pozwoli jej na utrzymanie rodziny. Dorosłe kobiety noszą na sobie bez przerwy około dziewięciu kilogramów, co w brew pozorom nie przeszkadza im w jedzeniu, zabawie czy pracy. Gdy przybywa się do wioski, niemal od razu rzucają się w oczy małe dziewczynki, które bawią się piłką, a w świetle zachodzącego słońca na ich szyjach lśnią obręcze. Kobieta w chacie rozkłada krosna i tka czerwony szal. Nie odczuwa się zgiełku, gwaru, nerwowej atmosfery. Życie płynie wolno, spokojnie, swoim rytmem. Wszystkie kobiety mają złote obręcze na szyjach, wszystkie przyozdobione są metalowymi pierścieniami wokół rąk i nóg. Niemal odnosi się wrażenie, że białe, gołe szyje turystów wyglądają wręcz nienaturalnie i dziwnie. Kobiety ponadto, gdyby tych ozdób było mało, noszą na głowach kolorowe dekoracje z kwiatów i materiału. Tradycyjny świąteczny strój noszą tu na co dzień. Nie wiadomo dokładnie skąd wywodzi się ów zwyczaj. Jedna z hipotez głosi, że pierścienie miały chronić kobiety przed atakami tygrysów, które głównie rzucały się na szyję ofiary. Inna, że miały wspomagać dochowanie wierności mężowi. W przypadku zdrady zdejmowano je, a kobieta umierała w wyniku złamania szyi (nieużywane mięśnie szyi nie były w stanie utrzymać ciężaru głowy), lub żyła leżąc w bezruchu. Świadomość śmierci miała bardziej przywiązać żonę do męża. Przeglądając fora dyskusyjne trafiałam na komentarze, że kobiety robią to przez kolejny wymysł swoich mężów. Ja jestem innego zdania. Robią to gdyż nie chcą odstawać od grupy, a także dla dobrego zarobku. Bądźmy szczerzy - gdzie są turyści tam są pieniądze. Tylko czy warto tak bardzo ryzykować swoje życie dla pieniędzy ?  

A czy warto ryzykować swoje życie dla tradycji ? Na sam koniec zostawiłam moim zdaniem najgorszą i najbardziej bolesną praktykę. Sama nie jestem w stanie obejrzeć dokumentów na ten temat bo tak mocne wywołują we mnie emocje. Mówię tu o obrzezaniu przeprowadzanym na kobietach. Miała na imię Ammani. Gdy skończyła cztery lata, trzy kobiety zabrały ją od matki i zaprowadziły do jednego z typowych domów północnego Sudanu – o ścianach z suszonych na słońcu cegieł mułowych i dachu z układanych warstwami palmowych liści. Starały się być miłe. Mówiły, że dziś wielki dzień, że stanie się kobietą, jak one. Czystą. Dłonie Ammani pokryły ozdobną henną, ciało okadziły dymem. „Położyły dziewczynkę na stole, rozłożyły jej nogi, najstarsza wzięła nożyczki i w moment wycięła jej łechtaczkę” – opowiada Anna Błaszczyk, reżyserka filmu dokumentalnego „Tahur”, opowiadającego o obrzezaniu. Na kadrach widać, jak mała krzyczy, płacze, nie rozumie, co się z nią stało. Jest oszołomiona i osłabiona bólem. Dostaje do wypicia napar z miejscowych ziół, uspokajający i kojący ból. Matka zabiera Ammani do domu, gdzie zaczyna się hafla – przyjęcie na jej cześć. To, co spotkało Ammani, nie jest wyjątkowe. Według UNICEF-u co roku okalecza się w ten sposób na świecie trzy miliony dziewcząt. Do „zabiegu” dochodzi zazwyczaj w czasie pierwszej miesiączki – traktowany jest wówczas jak dopełnienie kobiecości, przyjęcie dziewczynki do świata dorosłych kobiet. Ale zdarza się, że wykonuje się go u dzieci zaledwie dwuletnich. Najwięcej dziewcząt obrzezywanych jest w Afryce. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w praktykowaniu tego zwyczaju przoduje Egipt, Sudan, Erytrea, Dżibuti i Somalia. W niektórych regionach zabiegowi poddaje się standardowo wszystkie młode dziewczęta. „We wsi Bukibul, w której filmowano Ammani, obrzezane były wszystkie kobiety. Do głowy nie przyszło im, że może być inaczej. Kiedy pytano, co by było, gdyby któraś była nieobrzezana, stwierdziły, że nie miałaby szans na znalezienie w przyszłości męża. Dziewczynki traktowały obrzezanie jako coś normalnego. Nie mogły się doczekać swojego wielkiego święta, prezentów, bycia gwiazdą przy rodzinnym stole. Kobieta nieobrzezana jest w wielu krajach uznawana za nieczystą. Przesądy mówią też, że łechtaczka nie pozwala im zapanować nad energią seksualną – a takiej „puszczalskiej” kobiety mężczyźni nie chcą. W niektórych krajach wierzy się, że nieobrzezane kobiety nie mogą rodzić dzieci lub – jak w Burkina Faso – że kontakt noworodka z łechtaczką powoduje jego śmierć. Co roku tysiące kobiet umiera z powodu źle przeprowadzonego obrzezania. Wdaje się zakażenie, pojawia się sepsa lub wykrwawiają się na śmierć. W większości przypadków nawet nie rozumieją co się dzieje gdyż taki zabieg przeprowadza się na małych dziewczynkach. U niektórych dochodzi do tego że przez całe życie nie mogą poprawnie korzystać z toalety. We Francji gdzie obecnie jest najwięcej imigrantów z krajów Afrykańskich operacje odbudowy narządów płciowych są refundowane. Jeżeli miałabym wybrać która z tych wszystkich modyfikacji jest najgorsza zdecydowanie wybrałabym obrzezanie gdyż okalecza się młode dziewczyny na same życie i to nie przez własne fantazje ( jak przy celowej amputacji) lecz przez chorą tradycje i niedostateczną wiedzę o współczesnym świeie.


czwartek, 20 marca 2014

Współczesny kanon piękna

Współczesna młodzież i dzieci atakowane są przez media i społeczeństwo nierealnym kanonem piękna. Patrząc na okładki magazynów t.j " Cosmopolitan " czy " Joy" widzimy młode , piękne kobiety podrasowane już nie makijażem a tapetą i fotoszopem, a nie prawdziwe kobiety z niedoskonałościami jak w filmie "Dziennik Bridget Jones". Prawdziwa kobieta ma tłuszczyk tu i ówdzie, jakieś znamiona czy krzywy nos. Rzeczywistość jest taka - nikt nie jest idealny, lecz trudno do tego przekonać młodzież.

      Lalka Barbie- każda z nas miała chociaż jedną. Czesałyśmy je, ubierałyśmy, czasem malowałyśmy. Ten widok stał się naszym ideałem piękna : duży biust, chude nogi, bardzo wąska talia ... prawda jest taka, że gdyby wszystkie kobiety tak wyglądały to nie mogłyby chodzić , gdyż figura byłaby całkowicie nieproporcjonalna.
Oczywiście niektórzy wzięli sobie ten kanon piękna na serio. Istnieją osoby których aspiracją życiowa jest upodobnienie się do słynnej pary lalek.

Valeria Lukyanova - zrobiła międzynarodowa karierę udając żywą lalkę Barbie . Przeszła ona aż 13 operacji plastycznych . Na moje oko Valeria miała operację nosa, kości policzkowych i brody. Zmieniono jej także piersi. Widać od razu, że to sztuczne silikonowe balony. Usunięto jej także żebra, aby talia była bardziej wcięta – ocenia chirurg w rozmowie z magazynem People. Niestety to nie wszystko. Należy do tego jeszcze doliczyć drakońską dietę, tonę makijażu i specjalnie szkła kontaktowe optycznie powiększające oczy .

Justin Jedlica to 32- letni żywy Ken. Jak sam mówi jego marzeniem jest zostanie żywą rzeźbą. Do tego czasu przeszedł od 90 do 100 operacji plastycznych. Mężczyzna opowiedział o swoim hobby i pasji w programie "The Doctors" :
"Operacje plastyczne interesowały mnie od zawsze, wynikają z mojej kreatywności (…) Przeszedłem m.in. pięć operacji nosa, zabiegi korekty kości twarzy i powiększania pośladków i bicepsów (…) Zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak, jednak chętnie je podejmuję, nie wierzę, że cokolwiek wartościowego w życiu przychodzi bez ryzyka."
Zapytany czy wyczerpał swój limit operacji plastycznych odpowiada:

Dlaczego nie miałbym robić tego, co jest moją pasją i hobby? Nadal będę się zmienił. To jak dekorowanie domu. Twój dom zmienia się z tobą. Mój ideał piękna zmienił się od kiedy miałem 18 lat i przeszedłem pierwszą operację (…) To jak prosić Picasso, żeby przestał malować!Wydał na swoje wszystkie operacje plastyczne ponad 100 tys dolarów.
Sztuczne rysy twarzy, silikon, tona makijażu, ogromne oczy ... ale czy to nie za dużo ?
Gdzie się kończy granica dążenia do piękna ? Makijaż, kolczyki, tatuaże- na wszystko trzeba znaleźć złoty środek, ale istnieją ludzie którzy potrafią przesadzić. Ostatnio idąc ulicą w centrum miasta natknęłam się na starszą kobietę ubrana od stóp do głów w panterkę , a także notorycznie spotykam małe dziewczynki z pełnym makijażem. Jest naukowo udowodnione że makijaż w tak młodym wieku szkodzi. Badania przeprowadzone przez Environmental Working Group dowodzą, że kosmetyki zawierają  substancje chemiczne, które mogą wpływać na ryzyko pojawienia się raka, bezpłodności czy też zaburzeń hormonalnych. Według naukowców powinnyśmy rezygnować z dużej ilości makijażu na co dzień , a w przypadku młodych dziewczynek - zrezygnować z niego całkowicie. 
Na kanale TLC istnieje program " Klinika ostatniej szansy" w którym widzimy konsekwencje nieudanych operacji plastycznych i zabiegów upiększających. 43- letnia Alison chciała powiększyć sobie piersi . Spodziewała się oszołamiającego efektu , jednak operacja pociągnęła za sobą szereg komplikacji w efekcie została zniekształcona klatka piersiowa pacjentki. 49-letnia Fiyon poddała się zabiegowi wypełnienia zmarszczek która się nie powiodła przez co twarz kobiety szpecą twarde grudki. Wiemy , że każda operacja niesie za sobą ryzyko, a jednak się na nie decydujemy. Oczywiście istnieją sytuacje kiedy operacja plastyczna jest konieczna , lecz niestety w większości przypadków chcemy się po prostu upiększyć aby upodobnić się do obowiązującego kanonu piękna.

Ile razy słyszałyśmy opowieści o tym co jedzą modelki ? Jeden sucharek przez cały dzień lub bardziej drastycznie - waciki do demakijażu nasączone sokiem , gdy trafiają do żołądka pęcznieją, zapychają żołądek i niwelują głód. Patrząc na nie na wybiegu nie widzimy żadnych krągłości tylko samą skórę i kości . Wszystkie sukienki na nich wiszą jak na wieszakach i - osobiście uważam - że nie mogą oddać przez to całego piękna kreacji. Czy to już anoreksja? Dietetycy zalecają jedzenie 5 mniejszych posiłków dziennie , najlepiej w odstępie 3 godzinnym. Oto kilka skutków anoreksji :





  • utrata tkanki tłuszczowej, a także zmniejszenie masy mięśniowej;
  • obniżenie poziomu hormonów tarczycy (odpowiedzialnych m.in. za metabolizm oraz gospodarkę wapniowo-fosforanową);
  • hipotermia (temperatura ciała utrzymująca się na poziomie poniżej 36 st. C),
  • zmniejszenie częstości oddechu (oddechowe wyrównanie pH krwi, która w przebiegu anoreksji nabiera odczynu zasadowego)
  • kruchość, łamliwość, a następnie wypadanie włosów,
  • wysuszenie i zmniejszenie elastyczności skóry,
  • na skutek niedoboru minerałów następuje osłabienie zębów i dziąseł;
  • To tylko kilka skutków choroby psychicznej jaką jest anoreksja . Wszystkie chcemy być szczupłe i seksowne , a nawet kiedy już takie jesteśmy i tak mamy kompleksy : " Ale chciałabym mieć takie nogi jak ty !!!" , " Boże , jaka jestem gruba !!!"
    Nigdy nie będziemy idealne , ale trzeba pamiętać, że nasze piękno tkwi w naszej odmienności. Jedne maja długie nogi, drugie mają piegi, a jeszcze inne piękne oczy, więc drogie panie, stańcie przed lustrem i powiedzcie patrząc w swoje odbicie " Jestem piękna i nie muszę nic w sobie zmieniać !!! "